Dorota Terakowska „Tam, gdzie spadają Anioły ”
"Tam, gdzie spadają Anioły" Terakowskiej to alegoryczna i mądra opowieść o sprawach, o których na co dzień zapominamy. W małym miasteczku nie dzieje się nic niezwykłego. Jan jest zabieganym naukowcem, fascynujące go świat wirtualny, gdzie łatwo i szybko można znaleźć się na drugim końcu świata, porozmawiać z innymi entuzjastami postępu. Ania, jego żona, to artystka, ciągle zajęta i zatopiona w swoich myślach. W tym zwariowanym świecie pojawia się w końcu Ewa, dość niezwykłe, jak na swój wiek, dziecko. Może dlatego to ona zobaczyła Anioły?
Leciały ich całe zastępy, cudowne, białe i inspirujące. Mała dziewczynka pobiegła za nimi wprost do lasu. Coś jednak było nie tak...coś zakłócało normalny spokój i harmonię. Za białymi aniołami leciały czarne, złe. Tuż nad ziemią prowadziły wojnę o przetrwanie. Ave spadł na ziemię w głebi lasu, stracił skrzydła, nie przypominał już anioła.
Od tej chwili zmieni się życie wszystkich... zmieni się życie Ewy, która straciła swego opiekuna, Jana i Anny, także babci i Pani Samej. Dziewczynka zachorowała na raka... nieuleczalnie chorej mógł pomóc tylko cud.Każdy z nas ma swój mały cud, tak jak każdy ma swego Anioła. Ave po upadku mieszkał tuż obok, na ulicy, jak bezdomny. Ewa często z nim rozmawiała, jednak dopiero choroba uświadomiła jej, że to jest JEJ "upadły" anioł.
Żeby wyzdrowieć Ave musi odzyskać skrzydła. Zaczyna się walka dobra ze złem... Czarny kruk siedzący naprzeciw okna dziewczynki, na pobliskiej wiśni, przypomina, że zło wcale nie śpi. Czyha, obserwuje nas i czeka na jakikolwiek błąd, na chwile słabości i załamania. Jest obecne i razem z dobrem tworzy tą niepowtarzalną równowagę i harmonię na świecie.
Ewa musi zmienić czyjś los, poruszyć kamienie życia i ... udaje jej się. Najpierw Jan z zagorzałego fanatyka internetu, naukowca pochylonego nad książkami zmienia się w miłośnika przyrody. Szum łabędzich skrzydeł zmienia jego życie nie do poznania. Ewa pomaga też Pani Samej... dopiero wypadek skłania ją i jej przyjaciela do refleksji. Po kilkunastu latach znajomości nie chcą tracić więcej czasu. Mają jedno życie, drugiego nie będzie. Żyją tu i teraz... Ave odzyskuje skrzydła i frunie. Dziewczynka cudownie zdrowieje. Naruszono boski porządek, zdradzono niebiańskie tajemnice i Ave poniesie tego konsekwencje. Ale czyż nie było warto zaryzykować, by rozpalić ludzką wiarę?
Leciały ich całe zastępy, cudowne, białe i inspirujące. Mała dziewczynka pobiegła za nimi wprost do lasu. Coś jednak było nie tak...coś zakłócało normalny spokój i harmonię. Za białymi aniołami leciały czarne, złe. Tuż nad ziemią prowadziły wojnę o przetrwanie. Ave spadł na ziemię w głebi lasu, stracił skrzydła, nie przypominał już anioła.
Od tej chwili zmieni się życie wszystkich... zmieni się życie Ewy, która straciła swego opiekuna, Jana i Anny, także babci i Pani Samej. Dziewczynka zachorowała na raka... nieuleczalnie chorej mógł pomóc tylko cud.Każdy z nas ma swój mały cud, tak jak każdy ma swego Anioła. Ave po upadku mieszkał tuż obok, na ulicy, jak bezdomny. Ewa często z nim rozmawiała, jednak dopiero choroba uświadomiła jej, że to jest JEJ "upadły" anioł.
Żeby wyzdrowieć Ave musi odzyskać skrzydła. Zaczyna się walka dobra ze złem... Czarny kruk siedzący naprzeciw okna dziewczynki, na pobliskiej wiśni, przypomina, że zło wcale nie śpi. Czyha, obserwuje nas i czeka na jakikolwiek błąd, na chwile słabości i załamania. Jest obecne i razem z dobrem tworzy tą niepowtarzalną równowagę i harmonię na świecie.
Ewa musi zmienić czyjś los, poruszyć kamienie życia i ... udaje jej się. Najpierw Jan z zagorzałego fanatyka internetu, naukowca pochylonego nad książkami zmienia się w miłośnika przyrody. Szum łabędzich skrzydeł zmienia jego życie nie do poznania. Ewa pomaga też Pani Samej... dopiero wypadek skłania ją i jej przyjaciela do refleksji. Po kilkunastu latach znajomości nie chcą tracić więcej czasu. Mają jedno życie, drugiego nie będzie. Żyją tu i teraz... Ave odzyskuje skrzydła i frunie. Dziewczynka cudownie zdrowieje. Naruszono boski porządek, zdradzono niebiańskie tajemnice i Ave poniesie tego konsekwencje. Ale czyż nie było warto zaryzykować, by rozpalić ludzką wiarę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz